Siadam na Ławce
Patrze przed siebie
Tam gdzie Brzozy porastają na zielonych łąkach
Gdzie wiatr kołysze liśćmi
A ptaki odgrywają teatr muzyczny
Chmura która daje szczęście
A słonce przedziera się przez konary
Zatrzymuje myśli w głowie
Łapie powietrze w płuca
Oddycham spokojnie
Choć myśli się piętrzą jak gatunki drzew
W końcu tworzą się w nas mieszanki międzygatunkowe
Ustalając nas do statusu taksonomicznego
Choć drzewo pokrywa biała kora
Zielone liście
Kwiaty w kotkach
Drobne owoce
To i tak nadal myślę o niej
Nie chcę już w tym tkwić
W tym wszystkim
Więc zabijam Ammita
Potwora potępionych
Na sądzie Ozyrysa
Wracam do domu
Wypijam Herbatę
Kładę się do łóżka z nadzieja ze jutro
Będzie lepiej
Dziś żegnam
Ławkę wspomnień
Brzóz tysiące
I tą jedną nie dopitą zielona herbatę
Która przynajmniej czeka na mnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz